poniedziałek, 13 maja 2013

Frencz w wydaniu blondynki



Macie czasem taką uroczystość, na którą chcielibyście zrobić coś z paznokciami, ale nie bardzo wypada je malować? Np. imieniny starszej ciotki, albo spotkanie służbowe? Ja miałam już parę takich okazji i zawsze na nie wybieram niezawodny french manicure, z malutkim dodatkiem ;)


Co nam potrzeba? Zwykły biały lakier, odżywka do paznokci i srebrny lakier z cienkim pędzelkiem. Najpierw maluję białe końcówki, potem na jeden z nich (u mnie wybór padł na palec serdeczny, ale widziałam też na kciuku) nakładam jeszcze cienką kreskę srebrnego w miejscu, w którym kończy się biała końcówka i zaczyna niepomalowany paznokieć. Po wyschnięciu serwuję im odżywkę i voila! 


Fotografie powyżej przedstawiają moje paznokcie, które zostały w ten sposób pomalowane na obronę pracy magisterskiej. Dla lakieromaniaczek to nic odkrywczego, ale może kogoś zainspiruje? :)

3 komentarze:

  1. może i nic odkrywczego ale masz ladnie pomalowane koncowki paznokci i bardzo rowno! ja tak nie umiem niestety dlatego wole malowac cale na jeden mocny kolor :-P pozdr. Goska

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dla mnie wygląda to pięknie :) jednak mój talent w malowaniu paznokci nie pozwala na tak piękny french :((

    OdpowiedzUsuń
  3. frencz jest idealny na każde okazje:)

    OdpowiedzUsuń